» Sesja » Poradnik MG » Zabójcą być

Zabójcą być

Zabójcą być
Strażnik przeszedł niespełna dwa metry ode mnie, mogłem go pozbawić życia na kilka sposobów: garotą, sztyletem lub po prostu skręcić mu kark. Tylko po co? Nie przyszedłem tu po jego życie, dziś kostucha ostrzy swą kosę na inny kark. Tacy, jak ten strażnik nie stoją na mej drodze, oni zawsze idą środkiem korytarza, a ja przy ścianie, w cieniu, wstrzymując oddech. Nasze drogi rzadko się krzyżują, bo ja nie widzę takiej potrzeby. Teraz schodami na piętro, drugie drzwi po lewej... Jestem tu pierwszy raz, a przecież dobrze znam ten dom. Ile czasu spędziłem wpatrując się w bluszcz pnący się wokół okien? Trzy tygodnie, miesiąc? Zresztą, czy to ważne? Oliwa leniwie płynie po zawiasach. Drzwi w takim domu nie powinny skrzypieć, ale nigdy nie wiadomo, a hałas zawsze jest zły. Otwarte. Bo i po co się zamykać w tak strzeżonej rezydencji? Zresztą to i tak nie ma znaczenia, byle oprych nie dotrze pod te drzwi, a dla takich, jak ja zamki nie stanowią przecież problemu. Wszystko, co robię jest przemyślane, zaplanowane, nie ma tu miejsca na przypadki. Przypadki wiszą na szubienicach wszystkich miast Imperium. Równy, miarowy oddech, głęboki sen. Nic do ciebie nie mam, po prostu taki fach, nie bój się mości panie, nie będzie bolało, nawet nie poczujesz. Wiem, jak się do tego zabrać, jestem mistrzem, a nie byle rzemieślnikiem, wszak to co robię jest po stokroć lepsze niż okuta żelazem pałka w ciemnym zaułku. Już pora, śpij... Morderca, siepacz, skrytobójca - nie są to zaszczytne określenia, ale jakże często gracze decydują się na odgrywanie tych właśnie postaci. Może dlatego, że chcą być mistrzami, a może nawet artystami, przebiegłymi, sprawnymi fizycznie cieniami. Mało który gracz widzi siebie jako tępego oprycha czającego się pod nienajlepszą karczmą. Niestety rzeczywistość dość często tak właśnie wygląda. Szybki, silny, pewny siebie, zadziorny to właśnie jest typowy skrytobójca spotykany na sesjach rozgrywających się w Starym Świecie. Skrytobójcy to także (oprócz mutantów, kultystów i nekromantów) etatowe czarne charaktery "wynajmowane" przez Mistrza Gry, dla "zapewnienia rozrywki" drużynie. Ale jacy oni są naprawdę? Ślamazarne niezguły, które drużyna wykańcza między obiadem, a suto zakrapianą kolacją. Dość tego! Drogi Graczu, jeśli fascynuje Cię walka, zostań najemnikiem, żołnierzem, gladiatorem, fechmistrzem, czy kim tam sobie chcesz, ale nie mów, że jesteś skrytobójcą - co najwyżej oprychem. Mistrzu Gry, zamiast nasyłać na swoich BG dziesiątki zamaskowanych osobników, uzbrojonych w gwiazdki, sztylety, dmuchawki, miecze, pistolety strzałkowe, kusze i Sigmar wie, co jeszcze, przygotuj jednego Bohatera Niezależnego, którego atutem będzie Inteligencja i kilka umiejętności z nią związanych. Pokonanie takiego "słabeusza" powinno dostarczyć drużynie więcej satysfakcji, jeśli w ogóle jej się to uda. Ktoś mógłby rzec, że do postaci Skrytobójcy droga jest tak daleka, że nie warto przejmować się nią zawczasu. Niekoniecznie. Tworzenie zaawansowanych Bohaterów Graczy, które opisano w pierwszej części zbioru Liber Fanatica, jest rozwiązaniem stosowanym wcale nie tak rzadko. Czasami ginie jeden z członków doświadczonej drużyny, w której początkującej postaci byłoby trudno, a czasami Mistrz Gry ma świetną przygodę, którą poprowadzić może tylko zaawansowanym postaciom. Także w zakończonym ostatnio konkursie na scenariusz ALARM!, przynajmniej dwóch autorów sugerowało stworzenie postaci z 1000-1200 PD na starcie. A od tylu Punktów Doświadczenia do Skrytobójcy już tylko jeden krok. Jak zatem stworzyć taką postać? Zacznij od początku, od motywacji; zastanów się, co wpłynęło na decyzję o wyborze takiej drogi życia? Drastyczne wydarzenia z młodości, surowe wychowanie, styczność z zakazanymi kultami, a może chęć zemsty? Jak potoczyły się losy postaci za młodu, kto został jej mistrzem, jakie ma zobowiązania? Określ jej charakter - będzie zbójcą honorowym, czy goniącym za kolejnymi zleceniami? Co ceni bardziej - własne życie, wykonanie zlecenia, czy pieniądze? Kiedy już odpowiesz na te pytania, czas zastanowić się nad rozwinięciami postaci. Skrytobójca musi działać cicho i pewnie. Jeśli musi kogoś wyeliminować, niech to będzie jeden cios. Nie chodzi mi jednak o to, aby był tak silny, ale o to, że za niego powinna zabijać trucizna, która jest dużo pewniejszym sposobem. Może grając Skrytobójcą warto pierwsze zdobyte w tej profesji Punkty Doświadczenia zainwestować nie w WW, czy US, a we wspinaczkę, warzenie trucizn, ukrywanie się, śledzenie, spostrzegawczość, plotkowanie, charakteryzację... Umiejętności to jednak nie wszystko, warto zadbać także o odpowiedni wygląd. Nie mam tu na myśli stereotypowego obcisłego, czarnego wdzianka skrytego pod takąż peleryną, tylko schludne, a nawet eleganckie ubranie. Wszak Zabójca nie może wzbudzać podejrzeń każdego napotkanego strażnika. Któż będzie się spodziewał, że nieuchwytnym mordercą jest jowialny, wąsaty jegomość ze sporym brzuszkiem, albo chuderlawy bakałarz z pobliskiej Akademii? Potem pozostają już tylko formalności związane z doborem ekwipunku oraz koneksji postaci, które dla tej specyficznej profesji są konieczne. A kogo powinien znać szanujący się Skrytobójca? Jeśli mieszka w Nuln, mogą to być na przykład ci panowie:
  • Benedykt Halamar, zwany Rudym Benem, karczmarz w przybytku "Księżycówka", znajdującym się w dzielnicy targowej nieopodal Mostu Chwały. Ben jest mocno powiązany z miejscową gildią złodziei, nierzadko zdarza się, że pośredniczy w eliminowaniu niewygodnych osób. Jego głównym atutem są znajomości w nulneńskim półświatku. Ben jest wysokim, tęgim rudzielcem, jego lewy policzek od oka do podbródka przyozdobiony jest blizną, brakuje mu także kilku zębów z przodu, gdyż w razie draki nie stroni on od bitki.
  • Bragar O'Svannon, geniusz sztuki płatnerskiej. Ten niemłody już krasnolud niegdyś terminował u jednego z mistrzów Damirsonów, pochodzących z odległego Karak Azgal. Jednak w jego przypadku talent i pracowitość nie szły w parze z karnością i pokorą, przez co Bragar nigdy nie został mistrzem cechu. Ale krasnolud znalazł swoje miejsce w tym mieście, przygarnęła go gildia, a on potrafił się jej odwdzięczyć: drożne sztylety, groty, które po trafieniu w cel dzielą się na kilka części, szpikulce wysuwane z lasek i inne cudeńka nie stanowiły dla niego najmniejszego problemu. Bragar jest jednym z niewielu rzemieślników nie zrzeszonym w cechu, który ma swój warsztat w obrębie murów miejskich (a dokładnie przecznicę od Reiks Platz). Jest to część niepisanej umowy pomiędzy gildią złodziei, a cechami rzemieślniczymi.
  • Ystar Ifra Ezair, elfi specjalista na usługach gildii złodziei. Jeśli próbować określić jego fach, to najłatwiej powiązać go z Kolegium Złota, para się bowiem alchemią. Jednakże, jako elf, nigdy nie musiał troszczyć się o oficjalny tytuł Magistra. Substancje paraliżujące, proszki usypiające, a przede wszystkim trucizny - oto jego specjalność. Ystar jest osobnikiem nerwowym, przewrażliwionym na punkcie własnej osoby, żartów na temat własnej rasy i... nietykalnym. Jest zbyt cenny dla swych pracodawców. Często jednak zdarza się, że alchemik rozlicza się w sposób bezgotówkowy, w zamian za liczne mikstury żąda usunięcia osób, które były na tyle nierozważne, że weszły mu w drogę.
  • Kalvin Klein, niewysoki krępy jegomość z sumiastym wąsem. Cham, gbur, pijanica i sierżant straży miejskiej. Nienawidzi elfów, uważa, że rasa ta jest odpowiedzialna za wszystko co złe, wliczając w to smród wody w Reiku, zarazy, mutantów i kaca. Kalvin czasami przymyka oczy na pewne rzeczy, innym razem szybko znajduje kozła ofiarnego winnego jakiejś kradzieży, a w zamian za to dostaje drugą pensję, wolną od wszelakich podatków.
Tworzenie scenariuszy, w których uczestniczą Skrytobójcy wydaje się być dość proste, niezależnie od tego, czy są to postaci graczy, czy Bohaterowie Niezależni. Wszak Stary Świat pełen jest osób niewygodnych lub takich, które naraziły się na zemstę. Poniżej przedstawiam kilka zdarzeń niezależnych, które same w sobie stanowić mogą materiał na kilka przygód.
  • Pewnego dnia w sklepiku Bragara O'Svannona doszło do spotkania opisanych powyżej dziesiętnika Kalvina i alchemika Ystara. Ten pierwszy, jak miał w swoim zwyczaju, obraził elfa; ten drugi, jak zwykle poprzysiągł zemstę. Ystar za pośrednictwem znajomego karczmarza (z "Księżycówki"), szuka chętnych do mokrej roboty. Oczywiście nie może wyjawić kogo chce usunąć, ani wynająć nikogo miejscowego. Nikt nie byłby tak głupi, aby podnieść rękę na miejscowego sierżanta i to jeszcze powiązanego z "Tymi Ludźmi". Czyżby nasza drużyna dostała pracę? Załóżmy jednak, że zamach się nie powiedzie. Przerażony Klein szuka zemsty i zrywa kontakty z gildią, pewien, że wydała ona na niego wyrok. Gildia chce udobruchać sierżanta i ukarać tego, kto podniósł rękę na jej człowieka. Zaś Ystar stara się zlikwidować osobników, którzy mogą mu zaszkodzić w oczach gildii, ale czy zrezygnuje z zemsty na Kleinie?
  • Rzezimieszek z naszej drużyny, szukając zajęcia trafił do karczmy "Księżycówka", gdzie od ryżego wielkoluda stojącego za kontuarem otrzymał ciekawą propozycję. Chwilę później w karczmie dochodzi do małej rozróby, a nasz niedoszły przestępca trafia wprost w ręce pilnującej w mieście porządku straży. Przesłuchanie przeprowadzi sierżant Kalvin Klein - co by nie mówić - wredny typ. Może to tylko próba przed przyjęciem w szeregi gildii, a może wczoraj dokonano na Kleina nieudanego zamachu i stąd właśnie straże w "Księżycówce"?
  • Działalność Bragara O'Svannona jest solą w oku miejscowego cechu krasnoludzkich płatnerzy, którzy postanawiają pozbyć się niewygodnego rzemieślnika. Oczywiście zlecenia nie przyjmie nikt z miejscowych, bowiem wszyscy doskonale wiedzą dla kogo pracuje Bragar i jakie mogą być tego konsekwencje.
  • A gdyby tak któryś z naszych BG osobiście obraził Ystara Ifra Ezaira? Hm... Ale to chyba pomysł na koniec przygody...
Mam nadzieję, że tych kilka uwag i pomysłów uprzyjemni wasze mordercze sesje.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Jak skrzywdzić bez krytyka?
Alternatywny sposób przyznawania obrażeń
Ranny i Ranni
Sposób opisu walki i jej następstw dla różnych postaci.

Komentarze


27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wypowiem się z ramienia Stojących Po Jasnej Stronie Mocyy. : )

Chciałem podkreślić, iż nie każdy skrytobójca muci być zły i zabijać dla pieniędzy. Nie jest absurdem skojarzenie drużyny Łowców Czarownic z porządnym zabójcą - w końcu Skrytobójca-idealista mógłby wykorzystać swe usługi na rzecz unicestwiania skorumpowanych polityków, przywódców "Mrocznych Kultów" lub Magistrów, którzy nieco zanadto stoczyli się na dół, hm? : )
05-05-2008 12:57
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Jeszcze dobrym motywem jest "elegancja" w zabijaniu. Tak jak Herbatka z Pratchetta, który został ostro skrytykowany i wręcz ukarany za to, że podczas jednej kradzieży przybił psa do sufitu zamiast go dyskretnie uśpić. Gildia zabójców może wymagać od swoich członków właśnie elegancji w fachu i ostro karać tych, którzy z zabijania robią rąbankę a nie sztukę.
05-05-2008 13:23
gajos
   
Ocena:
0
w kanonie wh40k nawet mamy taką "dobrą" organizację zabójców. Bez trudno można sobie wyobrazić jej wersję w wersji fantasy. Usuwanie "dla dobra Imperium" zbyt potężnych wrogów aby można było to zrobić w przy świetle dziennym (bo za słabe dowody, bo skandal, bo mogą wywołać wojnę domową) pasuje mi do Starego Świata.

Mamy jedno z kolegiów które zajmuje się takimi działaniami, ale spokojnie mogę sobie wyobrazić sytuację gdy jakiś Elektor czy inny możnowładca stworzy bardziej tradycyjną służbę.
08-05-2008 11:34
Radowid
   
Ocena:
0
Skrytobójcy jak najbardziej stanowia doskonała broń. Nie konieczniie ktos będzie uciekał sie do magii. Magistrowi będzie dość trudno zatrzeć wszystkie swoje sldy bytności. Poza tym Magister jest drogi. Odpowiednia finezja jest też wskazana. Rąbac potrafi byle najemnik. Ale znaleźć wielkiego generała w komnacie otoczonej strażą z dziurką tuż za uchem o to robi wrażenie. Fajny tekst
25-07-2008 07:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.